drugi raz nie wpisuję tego tytułu

Warunki do pisania mam niezłe. Nastrój też. Ale czy wyskrobię cokolwiek konkretniejszego, to nie mam pojęcia.

Hmm… pewne rzeczy spadają na nas tak niespodziewanie, tak… nagle. Jeszcze dwa dni temu nie spodziewałbym się, że będziemy się kłócić, wrzeszczeć na siebie i płakać. Ale to chyba musiało kiedyś nastąpić, karma to dziwka.

Tak bardzo nienawidzę popadać w schematy, a jednak ciąglę to robię. Nie rozumiem sam siebie, tyle obiecywałem sobie, że nie popadnę znowu w tą samą pułapkę codzienności, że wprowadzę od początku jakieś wyraźne zasady. Mialem nie być taki, ani inny, ani nijaki. I znowu przyszła pora na obowiązki, znów chcę być dorosły i budzę się w zupelnie innej bajce. Rzeczywistość powędrowalą naprzód beze mnie a ja staram się jedynie ogarnąć ten chaos który powstał. Bez większych rezultatów

Staram się i będę się starał – tak samo jak ty starasz się ze mną. Chcę zobaczyć coś czego nie widzialem od dawna, mam nadzieję że wkrótce wróci. Zrobię wszystko żeby wróciło.

Niezręcznie mi teraz.

Boże, nie powiem Ci tego wprost ale pewnie przeczytasz to dziś wieczorem. Jeżeli sprawdzasz to po kilka razy dziennie jak mówisz, to pewnie jeszcze dziś do tego nawiążesz. Albo przemilczysz jeżeli uznasz że wszystko już zostało powiedziane. Bo i tak może się okazać.

Przepraszam Cię, za wszystko co zrobiłem źle. Kiedy naciskałem gdy nie chciałaś, kiedy czułaś się zmuszana, kiedy przesadzałem z chęciami bycia blisko i z zazdrością. Teraz wiem jak to wygląda z twojej perspektywy, i chcę przeprosić za wszystko. Wtedy…byłem zachłyśnięty ideą posiadania przyjaciela którego i tak straciłem. A potem zapomniałem co trzeba robić, i znow popełniłem błąd za błędem.

Od paru dni jesteś inna, zmieniłaś się diametralnie. Nie wiem, może podświadomie wiąże jego z twoją zmianą i pewnie tak jest – ale w sumie to część kompromisu. Akceptuje to kim jesteś i to kim chcesz być, nie opuszczę Cię, i będę to przeżywał razem z Tobą – jeżeli tylko tego chcesz. (ale nie chodź na kocie, no jak cie proszę). Jeżeli ty chcesz być jego przyjaciółką też postaram się go polubić, mogę z nim spróbować pisać – mam nadzieję że ci to nie przeszkadza. Swoją drogą nie wiem co tam o mnie nagadałaś, ale juz mniejsza z tym xD

Ważne jest to, że też akceptuj mnie jakim jestem, ok? Nie zmieniaj wszystkiego. Po prostu.

Boże, tyle chciałbym osób przeprosić. Ale czy coś to zmieni? To tylko puste słowa, zwłaszcza w twoich ustach”. Nie wiem co mógłbym zrobić, aby bylo lepiej.

Ale znowu wkrada się we mnie strach przed zbliżaniem się do ludzi i przed ludźmi całkiem. Znów czuję się jak małe dziecko zagubione w świecie doroslych, znów się jąkam i boję. Regresja, w momencie kiedy robię jakieś postępy wracam do początku. Nie mogę pozostać sam ze sohą na dłużej ale z drugiej strony czy pasuje gdziekolwiek indziej?

Nie czuję się dobrze z imprezowaniem, piciem czy tego typu formami rekreacji. Nieswojo się czuje przed kieliszkiem, na spotkaniach w większej grupie boję się odezwać. Robię za pośmiewisko, czuję na sobie cudzy wzrok. Slyszę śmiech i podświadomie sobie wmawiam ze to ze mnie. Albo nie wmaniam? Nie mam pojęcia. Ważne jest to, że im dlużej trwa to moje odosobnienie tym bardziej czuję że nie pasuję. Nigdzie. Że nadaję się jedynie do utylizacji bądź recyklingu. Nieudany produkt systemu. Tak bardzo obiecywałem subie, że nie wpadnę w wyścig szczurów, a teraz stoję na jego czele. Dobre i to.

Nie lubię tej presji. Nie lubię swojego życia – chcialbym to powiedzieć ale w sumie pogodzilem się z tym. Mówi się trudno i żyje się dalej. Z jednej strony mam co jakiś czas napady smutku, lęku i tęsknoty, mam pijanych rodziców i brak pieniędzy na jakikolwiek samorozwój. Mam stare ubrania, cięcie po kosztach gdzie się da, długi i brak perspektyw na zmiany. Mam jeden dzień tygodniowo spędzony w autobusie, to w skali semestru prawie miesiąc. Mam chorobę lokomocyjną i reszty fobii przed psami. Mam wygórowane oczekiwania co do rzeczywistości i w związku z tym mnóstwo zawodów. Mam koszmarnego pecha, ludzie uważają mnie za kretyna a ja im bardziej staram się udowodnić cokolwiek innego tym bardziej wychodzi na odwrót. Teraz już nawet nie chcę udowadniać nic innym, muszę udowodnić sobie że nie jestem kompletnym idiotą.

Z drugiej strony mam chwile wytchniena. Coraz rzadsze, ale tylko dzięki nim jestem w stanie wytrzymać ten pierdolnik.

Chujowo.

Wiesz życie? Pierdol się. Znów muszę wziąć wszystko w swoje ręce. Nie pozwolę aby wszystko to co trzyma mnie w kupie rozpadło się. Nie bez walki.

Od ostatniego wpisu minęło tyle czasu. Tyle zmiennych emocji, tyle doznań. Nienawiść, złość żal i zawód. To wszystko wydaje się być teraz takie miałkie. Takie bezwartościowe. Cieszyłem się że nie jestem taki jak pewna osoba – ale czy nie jestem? Czy to coś zmienia? Straciłem coś, ale teraz wiem co. Magia, i pasje ustąpiły miejsca bezdusznej nauce. I o ile znanie odpowiedzi na tyle pytać jest cudną rzecżą, to wolałbym być soba którym byłem. Który kochał zycie.

Wrócę do siebie, obiecuję. To kwestia czasu.

Ostatnio odkryłem The Smiths. Tekściarz, Morrisey. Nigdy jeszcze nie spotkałem człowieka który potrafiłby przekazać muzyce taki ładunek emocjonalny. Moje gusta wciąż oscylują wokół… niczego konkretnego. Zapomniałem jedynie jak jest być kimś ważnym. Za dużo zapomniałem.

 

Do sącza zostało 30 kilometrów. Nie wiem już co z siebie wylać. Chciałbym dużo wiećej, ale w sumie nie wiem… to nie jest jeszcze to co chciałem napisać. Ale wycieńcza mnie to przelewanie emocji. Koniec. Cześć i czołem kluski z rosołem.

 

 

 

I tak w ogóle, to nie biorę odpowiedzialności i nie przyznaję sie do tego pijackiego bełkotu który wyżej powstał. Jest bez składu, ale osoby do których ma to dotrzeć zrozimieją

 

I kto nie zostawi komcia ten lama :3

Informacje o ivarpe

Kochać i być kochanym, żyć pełnią życia. Być niezrozumiałym i akceptowanym. Być potrzebny innym, rozdawać ludziom szczęście. Prawdziwie być.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Uncategorized. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz